Zasłona dymna i kamuflaż, czyli jak przemycić pewne treści 😎 O grze miejskiej, polskim, matematyce i nie tylko...

Jak oswoić lęki uczniów
przed "strasznymi" przedmiotami?
  

Jak uogólnioną niechęć do przedmiotów zneutralizować? 

Jak bierność przekuć w aktywność?


     Te pytania niejednemu belfrowi spędzają sen z powiek. Zamiast łamać głowę, warto poszukać sprawdzonych rozwiązań w innych dziedzinach nauki i przenieść je na swoje podwórko (taka analogia z właściwościami elastyczności 😉). Na wyciągnięcie ręki mamy wypracowane i sprawdzone techniki stosowane w psychologii. Wystarczą choćby poniższe trzy.

     Badania psychologiczne, aby były obiektywne, nieobciążone potrzebą pokazania się w dobrym świetle badanego, często opierają się na mechanizmie kamuflażu czy zasłony dymnej. W instrukcji do ankiety czy eksperymentu oczywiście przekazuje się informacje o celach badań, jednak ukrywa się ten cel prawdziwy. W ten sposób osoba uczestnicząca w badaniu, nie wiedząc o przedmiocie badań, nie ma możliwości podświadomego manipulowania wynikami i odpowiadając na jedno pytanie, jednocześnie podaje informację prawdziwą z innego zakresu, nawet o tym nie wiedząc.

    Kiedy natomiast mamy do czynienia z fobią, skuteczną terapią jest desensytyzacja, czyli stopniowe oswajanie swoich lęków. Małymi kroczkami pacjent przechodzi kolejne etapy, by osiągnąć pełen sukces i pokonać irracjonalny lęk. Joseph Wolpe osiągnął ponad 90% skuteczności swojej metody.

     Martin Seligman z kolei przełamywał bierność i apatię pacjentów z depresją, wywołując w nich wściekłość, która stanowiła punkt zapalny do wzbudzenia aktywności i w efekcie przejęcia kontroli. Jeśli nie ma działania, świetną metodą będzie wykorzystanie aspektu emocjonalnego - każda emocja, nawet negatywna, uruchamia aktywność jednostki.

Jak my, nauczyciele, możemy te informacje
wykorzystać w codziennej pracy?

Co z nich wynika?

O czym warto pamiętać, kiedy chcemy,
by wpatrzone w nas oczy milusińskich zaiskrzyły?
     
     Wnioski są proste:
1) można przemycić "wstrętne" dla uczniów treści pod osłoną neutralnych, a jeszcze lepiej bazujących na wyzwaniu, aktywności, emocjach;
2) słowa, które budzą strach, warto na jakiś czas usunąć ze słownictwa aktywnego, na rzecz tych mniej groźnych (np. test, egzamin - działanie, wyzwanie, ćwiczenie);
3) kiedy wzbudzimy emocje w uczniach, to przejmują oni kontrolę i porzucają bierność na rzecz aktywności.

 Przykład z własnego podwórka 😊

     Pięć lat temu znalazłam w przepastnych zasobach Internetu możliwość pozyskania grantu na rozwój kompetencji matematycznych. Co ma piernik do wiatraka, co ma polski do matematyki! A jednak. Pomyślałam sobie, że można połączyć jedno i drugie plus przyjemne z pożytecznym. Notabene, matma to mój konik! Bo łamigłówki, logiczne myślenie, kombinowanie, układanie, przekładanie, wnioskowanie, itp., itd. Znajomo brzmi? Jasne! Cykl Kolba pełną gębą! W dodatku ile frajdy, satysfakcji i zabawy (mózg w pełni zadowolony, to i ja też 😁). A jeśli mózg, to gdzie serce? Cóż, serce płacze, patrząc na stan matematyki w szkole dziś. W zasadzie to kraje się, kiedy widzę w oczach uczniów wstręt do tego przedmiotu, strach, lęk, wyuczoną bezradność i mechanizm zamkniętego koła... .

     Jedni lubią polski, niekoniecznie matematykę, a inni odwrotnie. Są i tacy, co i jedno, i drugie zmaganie szkolne nie uznają za źródło ich entuzjazmu. Jeśli tak jest, każda podjęta próba zmiany na lepsze będzie pożądana. Od czego zacząć?


     
Ile widzisz belek? Trzy czy cztery?

     Figura niemożliwa to dobry przykład uzasadniający stwierdzenie, że punkt widzenia zmienia perspektywę postrzegania rzeczywistości. Dlaczego więc nie umożliwić uczniom spojrzenia na ten sam problem z przeciwnej strony? Słowo "matematyka" zastąpiłam więc grą, łamigłówkami, wyzwaniami. Dołożyłam do tego zabawę i rywalizację. I już miałam gotowy przepis na... GRĘ MIEJSKĄ (oczywiście matematyczną, ale młodzi jeszcze nie musieli tego wiedzieć 😏).

     Pomysł z grą łyknęli w mig i w mgnieniu oka sami (!!!) przeszli automatyczne do burzy mózgów! Kto, gdzie, z kim, kiedy, jak, o czym i z czym, po co i dlaczego... sypali pomysłami jak z rękawa. Uśmiech nie schodził z ich twarzy, entuzjazm rósł jak ciąg geometryczny! Regularne spotkania przyniosły efekt - wiedzieliśmy, co chcemy zrobić i jaką ma to mieć formę. 

     Gdzie tu język polski? Wszędzie, chciałoby się rzec. Na każdym kroku komunikacja i mediacje, negocjowanie własnych pomysłów i konfrontacja z pomysłami innych, przekonywanie do własnego zdania, dostrzeganie plusów i minusów, szacowanie ryzyka, itd. Dwie pieczenie przy jednym ogniu:
1) ćwiczenie umiejętności konstruowania stanowiska, argumentacji i wnioskowania (idealne do wypracowań o charakterze argumentacyjnym bez pełnej świadomości rozemocjonowanego i zaangażowanego podmiotu, co właśnie doskonali 😏);
2) kształtowanie kompetencji kluczowych (umiejętności interpersonalne, komunikacja, współpraca, uczenie się przez całe życie, kreatywność i przedsiębiorczość, i wiele innych pomniejszych, aczkolwiek równie istotnych).

     A to jeszcze nie koniec. Ile razy słyszeliście: a po co mi to? Po co mi pisanie jakiegoś wypracowania, rozprawki, opowiadania? Po co analiza jakichś zabiegów retorycznych czy języka perswazji? Po co tego się uczyć, jeśli nie przyda mi się w życiu? To prawda! Jeśli nie dostrzegamy aspektu praktycznego w danym zagadnieniu, mogą nas końmi rozciągać, a i tak tego nie zapamiętamy (Czy pamiętacie dziś treści z egzaminu chociażby z przedmiotów takich jak historyczna gramatyka języka polskiego albo gramatyka języka starosłowiańskiego, mimo piąteczki w indeksie? Całe szczęście, że nazwa przedmiotu chociaż w głowie została 😂).

     Gra miejska przychodzi z pomocą! Przecież musi być na początku jakaś historia, która przyciągnęłaby potencjalnych odbiorców, przykuła ich uwagę i zaciekawiła (tu do głosu dochodzi umiejętność konstruowania opowiadania twórczego). Jak w każdej grze, istnieć ma regulamin i zasady (kolejna umiejętność w praktyce: budowanie instrukcji). Zależy nam, by zachęcić innych do udziału w tym przedsięwzięciu, zatem czas na projektowanie plakatu, ulotek, reklamy (tu kłania się wiedza i umiejętności z zakresu perswazji i środków retorycznych). A że jesteśmy ludźmi z krwi i kości, potrzebujemy głasków i mamy potrzebę chwalenia się tym, co robimy i z czego jesteśmy dumni (to bardzo ważna potrzeba, jak najbardziej zdrowa i pożądana!), by dostrzec w oczach innych podziw (i tu już wzmacnia się nasza samoocena - podstawowy element aktywności człowieka, motywacji, dobrobytu psychofizycznego - prawidłowa to ta wysoka!).

     Dodatkowe plusy? Mnóstwo! Wykorzystanie TIK (projektowanie, grafika, mapy, zadania), czerpanie z social mediów (takie świadome i pozytywne), budowanie zespołu, wzmacnianie relacji uczeń - uczeń i uczeń - nauczyciel (okazuje się, że pani od matematyki to ludzka pani, wow😃), sprawdzanie swoich umiejętności organizatorskich (planowanie, przewidywanie, terminowość, szacowanie ryzyka), współpraca w grupie - podział zadań, odpowiedzialność indywidualna i grupowa, wzajemna pomoc.

     Matematyka odczarowana! Uczniowie chętnie przychodzili na lekcje, bo znali Panią od tej drugiej, entuzjastycznej strony 😉 Na lekcję matematyki patrzyli już z perspektywy osobistej, nie sloganu powtarzanego jak mantrę, że matma jest straszna! Nocny maraton gier odbrązowił w głowach uczniów stereotyp niedostępnego nauczyciela (trzeba mieć odwagę, by w jednej sali nocować z nastolatkami w śpiworze, na karimacie i... bez makijażu, w papuciach i piżamce z hello kitty 😂). To było najcenniejsze! Czas tylko dla drugiej osoby, bez gonitwy po korytarzu z lekcji na lekcję, czas na słuchanie, czas na nocne rozmowy, czas na bycie człowieka z człowiekiem 💗 Przy całkiem niezdrowym jedzeniu - a, co tam! Raz kozie śmierć! Chipsy, pizza i cola przełamują lody - grochówka też 😉

     Nie byłoby tej gry, gdyby nie otwartość i chęć współpracy matematyka. Dwukrotnie. Za każdym razem współpraca z innym. Za każdym razem inna i dlatego bezcenna. Matematyk i polonista to niezły tandem💪 i daleko może zajechać! A jeśli matematyk kipi energią i optymizmem, ściąga na pokład dwóch kolejnych zapaleńców (jeden doświadczony, drugi początkujący) i zespołowy sukces gwarantowany! Warto spróbować 😊

    Okazji do gry miejskiej jest mnóstwo. Ja pozyskałam dwukrotnie finanse, pisząc grant. Ale bez niego wystarczy naprawdę niewielki nakład finansowy (wsparcie z Rady Rodziców jest wystarczające), który może przynieść bezcenne owoce, jeśli tylko przejmiemy stery. Bo załoga czeka na Kapitana!

Ahoj, przygodo!!!



Więcej w social mediach
Strona projektu: www.lo18.szczecin.pl/sedina

I edycja "Na tropach Sediny" (matematyczna gra miejska) 2015 r.


Spotkania uczniów-organizatorów gry (Zespół Szkół nr 5 w Szczecinie)






Wizyta w Centrum Nauki Kopernik w Warszawie






Czekamy na pierwszych, którzy przybędą z trasy 😊



II edycja "Na tropach Sediny" (matematyczna gra miejska) 2016 r.

Nocny maraton gier matematycznych i łamigłowek
połączony z dyktandem matematycznym (Mistrz Dyktanda!)
i warsztatami liderskimi (zmieniam szkołę!)










Gra miejska
w północnych dzielnicach Szczecina (Żelechowa, Golęcino, Gocław)









 Poczęstunek dla uczestników gry -
- w grudniową sobotę grochówka rozgrzewa w mig (kolejka!!!),
a energię słodkości przywracają 😉













Komentarze

  1. Ja pamiętam co nieco z gramatyki historycznej ;D
    Ciekawy wpis.

    OdpowiedzUsuń
  2. How do I make money from playing games and earning
    These are the three most popular forms of gambling, 출장샵 and https://deccasino.com/review/merit-casino/ are explained in a very concise and concise หาเงินออนไลน์ manner. The most common https://octcasino.com/ forms of septcasino gambling are:

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Życie pisze najlepsze scenariusze... - "Kurier" w reż. W. Pasikowskiego

Porozmawiaj ze mną o..., czyli przedświąteczny maraton krótkich filmów animowanych (1)